poniedziałek, 22 lutego 2016

Po mojemu

Pierwsza sukienka (niestety nie zimowa) gotowa. Przyjdą pieniążki, pojawi się zapewne i nowy wig dla mojego skarbka.  Pojechałam jednak na wieś do teściów i nie mogłam nie skorzystać z jedynego nie-deszczowego dnia jaki nam się trafił. Było zimno i wiało, na szczęście Inka mówi że plastik nie przemarza. :)
Fotografuje się ją tak dobrze, że nie mogłam się powstrzymać mimo zgrabiałych rąk. Wybranie tych kilku ujęć które Wam pokazuje też nie było proste dla tego czeka spory spam. :)


I: Teraz może nie jest zbyt kolorowo, ale zobaczycie, w wakacje będę się opalać godzinami na pomoście.



V:Tu jesteś!
I:O, jednak mnie znalazłaś. A myślałam, że będę mogła w spokoju poczytać...



V: Inka!
I: Dobra, dobra. Idę.


I: O! A co to?


I:Patrz co znalazłam!
V: To przebiśniegi. Pierwsze kwiaty zwiastujące wiosnę.



I: Popatrzcie, znalazłam wiosnę!



V:Gdzie biegniesz?
I: Widziałam coś fajnego.


Patrzcie gdzie ta cholera wlazła! Człowiek się tylko obróci i już jej nie ma. 




I: Jesteś! Ile można na Ciebie czekać?! 




Na koniec Inka ze Światowidem i mój puchacz pomocnik. Oboje byli bardzo cierpliwi.
Blogger okropnie zjada jakość, co przy moich umiejętnościach daje tragiczny efekt.
Mam jednak nadzieję że Wam się podobało. :)




Nie mogę doczekać się prawdziwej wiosny, a Wy?

1 komentarz:

  1. pozdrawiam Inkę pięknooką :)
    a puchacz pomocnik spisał
    się na medal!

    OdpowiedzUsuń